I tak, już w pierwszych wersach słyszymy, że Bella, czyli Piękna, wpatrzona jak wół w malowane wrota w miodowe oczy Edwarda, czyli Bestii, jest w nim zakochana na ZABÓJ! Czy tylko mi się to kojarzy z Disneyem? Tylko, że w baśni to Piękna zmieniła Bestię, nie odwrotnie. Ale mniejsza, miłość to miłość nie spierajmy się o szczegóły. Powiedzcie szczerze, nie chcielibyście tak? Oczywiście, że byście chcieli! A jeśli nie chcecie to coś z Wami nie tak, bo mało tego, że Bella docenia fizyczne atrybuty wampusia, to kocha jego mroczną tajemnicę. Co to oznacza? Wyobrażam sobie to mniej więcej tak: Edek wchodzi głodny do domu, a Bella nie musi czekać na niego z obiadem, tylko stoi w progu i nachyla gardło ze słodkim „Smacznego” na ustach. No, która kobieta nie chciałaby takiego faceta? Nie stoisz nad garami całą wieczność tylko dajesz się dziabnąć, poboli chwilę i jesteś jak nowo narodzona, bo to na ciśnienie dobre. Toć jeszcze nie dalej jak 100 lat temu upuszczali krew pijawkami, a tu masz full serwis.
Co dalej? Masters śpiewa nam o połączeniu światów, dusz, żywiołów i gatunków. Sorry Wiliam u Ciebie były tylko nienawidzące siebie rody. Julka musiała się przeciwstawić mamulce i tatulkowi, a Bella? Ta to dopiero miała przerąbane, dlatego jej miłość była TAKA wielka i autor piosenki też taką chce. Trudny z Ciebie facet kolego, bo już śpiewałeś, że „szukasz dziewczyny co kocha za nic”. Mówię Ci bracie szukaj, szukaj. Dobrze, że zacząłeś tak wcześnie, bo cię czeka nie lada wysiłek. Ale skoro jesteś tak zachwycony Bellą, jej „darem jednoczenia” i poświeceniem na jakie się zdobyła oddając swoje życie mrocznej, wampirycznej stronie, to radzę poszukiwania rozpocząć od fanek prozy Stephanie Meyer, a wtedy wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Chociaż „żyli” to nie do końca odpowiednie słowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz